Uwaga!
Artykuł, który przeczytacie poniżej, został nadesłany do nas przez jednego z naszych czytelników. Tekst porusza ważne kwestie dotyczące kryzysu demograficznego. Uważamy, że dyskusja na te tematy jest istotna, dlatego publikujemy ten artykuł.
Liczymy na owocną wymianę zdań i refleksję nad poruszonymi problemami.
Zachęcamy do dzielenia się opiniami w komentarzach. Wasze uwagi są dla nas cenne.
Jeśli macie pytania, chcecie zgłosić błąd lub zaproponować temat na kolejny artykuł, zapraszamy do kontaktu. Możecie to zrobić za pomocą formularza na naszej stronie w zakładce Kontakt.
W mainstreamie coraz odważniej zaczynają pojawiać się treści zahaczające o Redpill. Na razie przeważnie w formie pytań – słusznej treści, ale zwykle z całkowicie chybioną odpowiedzią. Dziś chciałbym poruszyć jedno z takich pytań „Dlaczego ludzie coraz mniej chętnie wchodzą w związki, dlaczego mamy kryzys demograficzny?” W świecie zachodnim, a szczególnie w Korei Południowej jest to poważny problem. Kobiety i mężczyźni nie znajdują wspólnej przestrzeni, interesy kobiet rozmijają się z interesami mężczyzn. Skutki tego problemu będą widoczne nie za rok, czy za dwa, ale za lat 10 czy 20. Dzietność będzie jeszcze niższa, społeczeństwo będzie słabe, nie będzie komu opiekować się staruszkami, ale nie będzie też młodych strażaków – czy żołnierzy. W świetle wybitnej dzietności w Afryce, biorąc pod uwagę ogromną chęć ekspansji młodych Afrykanów i coraz większą gnuśność społeczeństw Zachodu – wróży to daleko idące zmiany społeczne.
Jaka jest przyczyna niskiej dzietności tzw „Zachodu”? Mainstream odpowiada – brak praw kobiet, niskie zasiłki, zła sytuacja mieszkaniowa, luka płacowa. Niewiarygodne, że tak często słychać te absurdalne diagnozy – na pierwszy rzut oka są one błędne – dziś kobiety mają wszelkie prawa, jakie mają mężczyźni, a ponadto szereg przywilejów. Zasiłki nigdy w historii nie były tak wysokie (a w Polsce są chyba jedne z wyższych na świecie – względem średniej pensji). Mieszkań również mamy najwięcej w historii i ciągle budują się nowe. Luka w Polsce – wielokrotnie obalany mit, poza tym coraz częściej dane pokazują, że to mężczyźni zarabiają mniej.
Prawda jest taka, że powody niskiej dzietności są dokładnie odwrotne, niż ferują nam specjaliści z mainstreamu. Dzieci nie rodzą się bo:
– kobiety cieszą się nadmiarem przywilejów (kosztem mężczyzn)
– socjal utwierdza kobiety w przekonaniu, że są niezależne
– rozdawnictwo – również mieszkań komunalnych – patrz punkt powyższy.
W pewien sposób jest fascynujące jak oczywista prawda nie może dotrzeć do świadomości społecznej. Kwestia dzietności jest zjawiskiem wyjątkowo transparentnym. Mamy wszelkie dane, z różnych grup społecznych, z różnych okresów, z różnych państw i w prosty sposób- analizując dane można wyciągnąć wnioski.
Porównajmy sytuacje ze średniowiecza, z wojny i czasów powojennych oraz współczesnych. Warunki opieki zdrowotnej, mieszkalnictwa, ogólnego dobrobytu są powszechnie znane.
W średniowieczu, gdy każdy dzień był walką o przetrwanie- dzieci się rodziły. W czasach powojennych, gdy warunki były ciężkie (ale ludzie mieli w pamięci czasy jeszcze gorsze)- był Baby boom. W PRL-u warunki również były ciężkie- dzieci także były. Ten sam kraj, ta sama kultura, to samo społeczeństwo, inne czasy- inne warunki życia.
Możemy porównać też różne społeczności, żyjące obok siebie, w tych samych czasach, ale w innej kulturze. Zamożne Francuzki, Norweżki dzieci mieć nie chcą, natomiast żyjące tuż obok muzułmanki (dzięki hojności socjalizmu – nie takie biedne, gdyż dostają normalne mieszkania, wysokie zasiłki) – dzieci rodzą z entuzjazmem. Weźmy pod lupę Izrael i Chasydów: świeckie żydówki rodzą niezbyt chętnie, Chasydki – przeciwnie. A Amerykanki niezbyt skore są do posiadania dzieci, za to Amiszki- matkami zostają chętnie. Ten sam kraj, ten sam poziom życia, te same czasy, ale różna kultura.

Japonia i kraje afrykańskie. Różna kultura, całkowicie inny poziom życia, te same czasy. W dobrobycie dramatyczny brak dzieci – w nędzy, w kurzu, w niedostatku – aż nadmiar dzieci.
Aby podkreślić oczywiste- pochylmy się nad Cyganami z Maszkowic i Polkami z miasta tuż obok. Tak różny poziom dzietności w tak bliskich społeczeństwach.
Możemy pójść krok dalej i zastanowić się nad zwykłymi ludźmi i tzw. patolą. Dlaczego introwertyczny informatyk, czy przeciętny rolnik nie ma dzieci, a Seba, który regularnie bytuje w zakładach karnych ma dzieci kilkoro?
Częsty jest argument, że powodem niskiej dzietności jest bieda, bo naprawdę bogaci (czyli milionerzy) mają dużo dzieci. Jednak i tu dzietność jest spowodowana czymś innym niż zamożnością.
Co łączy omówione grupy, które dzieci mają? Jaki wspólny mianownik znajdziemy u powojennego polskiego rolnika, senegalskiego współczesnego poławiacza ryb, Cygana z Maszkowic, milionera i muzułmanina z Londonistanu? Dlaczego oni dzieci mają a Japończyk pogrąża się w hikkimori, Polak gra w gry, Norweg wyrusza „na p0lki” by tylko podupczyć zamiast założyć swoją rodzinę, Izraelczyk (nie Hasyd) kibicuje zabijaniu palestyńskich dzieci, zamiast robić własne?

Aby odpowiedzieć na to proste pytanie spójrzmy na historię homo-sapiens (czy nawet i dużo wcześniej). Otóż cały nasz poprzedni los sprowadzał się do codziennej walki o przetrwanie. Na każdym kroku czyhał dziki zwierz, głód, chłód, choroby, czy chociażby inne plemię gotowe zabić. Zebranie zapasów na zimę było zadaniem, od którego zależało przeżycie całej rodziny. Ojciec był odpowiedzialny za nauczenie syna polowań, uprawy roli, jeśli tego nie zrobił – jego geny wymierały – rodzina ginęła, razem z nieodpowiedzialnym ojcem. Przetrwały tylko geny ludzi, którzy potrafili przeżyć i potrafili przekazać swoją wiedzę potomstwu. Przy czym za przetrwanie odpowiedzialny był niemal wyłącznie mężczyzna. Dziś czytamy bzdury o kobietach, które polowały na dinozaury na równi z mężczyznami. W rzeczywistości ciężarna kobieta nie byłaby w stanie sama nawet zająca upolować, a co w czasie połogu? Kto miałby zająć się noworodkiem? Dlatego przez 99,99% naszej historii przetrwanie rodziny spoczywało tylko na barkach mężczyzn. Stąd na mężczyznach po dziś dzień spoczywa poczucie odpowiedzialności – gdy oglądamy filmiki z bohaterskich akcji ratowania czy to pieska z rwącego potoku, czy kobiety z płonącego budynku – niemal zawsze widzimy mężczyzn, którzy narażają swoje życie dla innych. To jest wbudowane w nasz software.
W jaki sposób natura zadbała o kobiety, by mogły przetrwać w tamtych trudnych czasach? Otóż kobiety są … ładne. I tyle. Gdyby mężczyźni utracili swoją wrażliwość na kobiecy seks-appeal nasz gatunek wyginąłby w ciągu jednego pokolenia. To, że homo-sapiens istnieje już 100 000 lat zawdzięczamy temu handlowi wymiennemu- mężczyzna daje kobiecie bezpieczeństwo, schronienie, pożywienie a w zamian może pomiętosić bimbałki i bywa, że powstaje z tego potomek. Takie mamy oprogramowanie i potrzeba byłoby tysięcy lat ewolucji, by to zmienić. Tu mała dygresja o trendzie feministycznym z ostatnich miesięcy- feministki masowo deklarują, że w lesie wolałyby spotkać niedźwiedzia niż mężczyznę, bo mężczyzna może zgwałcić! Urzeka ta dziecinna naiwność i śmieszy typowo kobiece dwójmyślenie – seks z przypadkowym mężczyzną spotkanym w lesie, wedle deklaracji tych nowoczesnych, wyzwolonych kobiet jest czymś gorszym niż bolesna śmierć w zębach niedźwiedzia. Jednocześnie takie tezy wygłaszają kobiety bez skrępowania, przyznające się do przebiegu liczonego w dziesiątkach lub setkach mężczyzn. Czyli w teorii seks jest gorszy niż śmierć, ale w praktyce traktują go jak uścisk dłoni.
Warunki życia uległy całkowitej zmianie w okresie może 50 lat. Dziś kobieta nie potrzebuje opieki mężczyzny, bo tę opiekę zapewnia państwo- za podatki mężczyzn kobiety otrzymują posadki biurw w klimatyzowanych urzędach, dzięki męskiemu geniuszowi są w stanie nawet prowadzić ciężarówki – systemy wspomagania sprawiają, że nawet drobna kobieta jest w stanie kierować 40-tonową maszyną. A te, które pracować nie chcą- dostają po prostu zasiłki. Również emerytura kobiet jest sponsorowana w większość przez mężczyzn. Mężczyźni żyją na emeryturze tylko 7 lat, kobiety 21. Wysokość emerytur jest naliczana z pokrzywdzeniem mężczyzn- kobiety mają trzykrotnie zawyżone emerytury, gdyż wiek przeżycia nie jest definiowany przez płeć. W takich warunkach kobiety nie muszą zabiegać o uwagę mężczyzn. Przecież państwo zapłaci za wszystko!
I tu możemy przejść do odpowiedzi na pytanie: dzieci rodzą się tam, gdzie mężczyzna nadal ma władzę nad swoimi zasobami (czy to na skutek prawa, czy na skutek obyczajów w społeczności). Dzieci nie ma tam, gdzie mężczyźni są zmuszeni finansować kobiece przywileje, a ostracyzm społeczny wobec rozwódek nie występuje. Pomijając skrajnie trudne warunki wojenne- trudy życia ciężkie, ale znośne nie powodują braku dzieci. Niezależnie od zamożności- jeśli głową rodziny jest mężczyzna- kobieta musi zabiegać o jego względy będąc żona i rodząc dzieci. I tu słyszę krzyk feministów „to chcesz, żeby kobiety były niewolnikami???”. A czy ty chcesz, żeby mężczyźni byli niewolnikami? Skoro mężczyźni musza utrzymywać kobiety, walczyć na wojnach, wykonywać najgorsze prace- to jakie obowiązki mają kobiety? Warto byłoby zachować jakąś równowagę. A dlaczego milionerzy mają dzieci? Bo nadal mogą kobietom zapewnić wyższy status życia niż te kobiety miałyby, korzystając z socjalu.

Wciąż niewielki procent społeczeństwa uświadamia sobie jak mężczyźni są gnębieni podatkami. Mężczyzna zarabiający minimalną odda państwu ponad 1 000 000 zł w różnych podatkach, składkach, daninach. Na emeryturze odbierze z tego ok. 200 000 zł. Mężczyzna zarabiający średnią krajową odda około 2 000 000 zł. A co z kobietami? Około 50% kobiet nie wnosi NIC do gospodarki – to pracownice urzędów, nauczycielki nauczające o liczbach parzystych i nurkowcach, beneficjentki systemu- księgowe (mają pracę tylko dzięki głupiemu skomplikowaniu systemu podatkowego), prowadzące DG, świadcząc usługi dla urzędów- na podstawie kontraktu załatwionego przez tatkę. Oczywiście są też kobiety uczciwie pracujące- sprzedawczynie, pielęgniarki, sprzątaczki – jednak i one będą beneficjentkami wcześniejszej emerytury, trzykrotnie zawyżonej, ponieważ kobiety na emeryturze żyją 3 razy dłużej.
I za te wszystkie przywileje muszą płacić mężczyźni, przeważnie pracując w sektorze prywatnym, którzy to sprawiają, że ten świat działa. Wśród mężczyzn tylko 15% pracuje na państwowym – i są to żołnierze, policjanci, pracownicy oczyszczalni, energetyki- nie jest to praca polegająca na spijaniu kawusi od 7 do 15. Państwowe posadki tzw. paśniki dla kobiet – są rodzajem socjalu, który pozwala kobietom czuć się niezależnymi.
Oczywiście są też inne przyczyny kryzysu demograficznego- jak to, że mężczyźni świadomie rezygnują z posiadania rodziny, bojąc się że w razie jak kobieta się rozmyśli – zostaną zmieleni przez walec sądowniczy. Jednak to temat na inny artykuł.
Kamil Lipski
Dlatego właśnie rząd obowiązkowo musi wprowadzić KROWOWE dla bezdzietnych kobiet, powiedzmy gdy kobieta kończy 29 rok życia i nadal nie ma najmniej jednego dziecka to od pierwszego dnia jej 30 roku życia zaczyna płacić podatek krowowy.